Opis projektu
Nasza opowieść zaczyna się w czasach nam jeszcze nieznanych, a może nawet trudnych do pomyślenia. Dzięki najnowszej technologii już od trzech lat ludzie i inne gatunki mogą porozumiewać się ze sobą. Empatyczne sesje VR, początkowo pozwalające wcielić się w inne gatunki, pełniące funkcję terapii i uczące wzajemnego zrozumienia, otwierają drogę do przełomowej refleksji…Co jeśli nie chce się już dłużej być rybitwą? Wężem? Psem? Człowiekiem?
Podsumowanie pełnej spekulacji:
Jest rok 2028.
Nasza opowieść zaczyna się w czasach nam jeszcze nieznanych, a może nawet trudnych do pomyślenia. Dzięki najnowszej technologii już od trzech lat ludzie i inne gatunki mogą porozumiewać się ze sobą. Empatyczne sesje VR, początkowo pozwalające wcielić się w inne gatunki, pełniące funkcję terapii i uczące wzajemnego zrozumienia, otwierają drogę do przełomowej refleksji…Co jeśli nie chce się już dłużej być rybitwą? Wężem? Psem? Człowiekiem?
Jest rok 2030.
Przy kuchennym stole słychać jedynie dźwięk sztućców, którymi rodzina Walkiewiczów przesuwa po talerzach kęsy syntetycznego mięsa. Samochód przed domem kołysze się delikatnie na wietrze, a sztuczna inteligencja, która kurczy się pod naporem gęstniejącej atmosfery, puszcza melodię z repertuaru złotej Ery Ryb – coś o dzikich plażach i bursztynach – ale nikt spośród domowników nie przywiązuje do słów szczególnej wagi, w końcu podobnie jak w piosence: i jednych, i drugich, już nie ma.
Pani Walkiewicz, jakby chcąc ukrócić wspomnienia, szybkim ruchem dłoni wyłącza muzykę i na powrót pogrąża domowników w ciszy, którą przerywa najmłodszy z trójki dzieci. 14-letni Jacek wstaje i lekko drżącym głosem wypowiada słowa, które – jak wkrótce się okaże – na zawsze odmienią losy jego rodziny:
– Mamo, tato, jestem morświnem.
Jest rok 2040.
Koncept transgatunkowości intensywnie się rozwija. I choć Jacek, jak wiele innych gatunków, po początkowych perturbacjach dokonał tranzycji i został morświnem, inni nie mieli tak łatwo. To, co rozpoczynało się jako dobrowolny proces gatunkowej przemiany zostaje zaadaptowane przez reżimy i staje się narzędziem do regulacji ponadnaturalnego przyrostu gatunkowego. Ludzie, których populacja już dziesiątki lat temu stanowiła realne zagrożenie dla przyszłości Ziemi, zaczynają być przymusowo przekształcani w zagrożone wyginięciem gatunki.
Jest rok 2050.
Różne doświadczenia życiowe przekładają się na utworzenie Międzygatunkowego Parlamentu. Od teraz to żyrafy decydują o przepływie ludzi i zwierząt na sawannie, a hipopotam (wcześniej Pan Jan z ruchu morskiego) kieruje łodziami na Amazonce. Ludzie wycofują się z niektórych terenów i podpisują pakty o respektowaniu surowców naturalnych. W rewanżu dziki obiecują, że nie będą ludziom orać ryjkami w ogródkach. Wzrasta ruch denialistów, ale ci, co podnoszą rękę na inne zwierzę nie odpowiadają już tylko przed ludzkim sądem.
Ludziom jednak nie jest tak łatwo wymienić antropocentryzm na równouprawnienie gatunków i pożegnać się ze starym porządkiem. Czy w nowej rzeczywistości możliwe jest pokojowe współistnienie?