Nawigując w nadmiarze. Dlaczego we współczesnym świecie zadajemy uniwersalne pytania o wiedzę?
Artykuł wprowadza do pierwszego dnia festiwalu – odpowiadamy na pytanie: Czym jest wiedza w XXI wieku?
W miarę jednak rośnięcia nadmiaru informacji i zagęszczania kontaktów międzyludzkich – coraz lepszym użytkiem z ograniczonego czasu jednostki okazuje się wejście w przekaz bezpośredni, i nawet nie jako sposób na zdobywanie wiedzy, na dogłębną naukę, lecz – sposób na orientację w tym co do poznania. (…) I to te funkcje – nie nabywania szczegółowej wiedzy ale zdobywania orientacji w świecie i w świecie informacji – zabierają nam coraz więcej czasu i uwagi; i to one są kluczowe, decydują o sukcesie i porażce.
Jacek Dukaj „Po piśmie”
Dziś rano przejrzałam feed dwóch agregatorów prasowych, zajrzałam na YouTube i zapisałam dwa ciekawe filmy „do obejrzenia”. Jeszcze zanim poranna kawa zdążyła mnie w pełni wybudzić, zanim zdążyłam uruchomić w mojej głowie plany na ten dzień – świat powiadomił mnie, że mogę dowiedzieć się, nauczyć i zrozumieć tyle rzeczy, że… nie starczyłoby mi dnia na ich świadome przemyślenie, a co dopiero na wdrożenie którejkolwiek z tych myśli w życie. To taki chleb powszedni w cyfrowej rzeczywistości. Wiedza dziś wydaje się być dostępna na każde wyciągnięcie ręki człowieka wyposażonego w podłączony do Internetu smartfon, tablet czy inne poręczne urządzenie. Jednak według wielu badaczy wcale nie staliśmy się społeczeństwem wiedzy jak przepowiadał w latach 60.tych Peter Drucker. Częściej stwierdza się, że staliśmy się społeczeństwem informacyjnym, choć i tu zdania są podzielone.
Wiedza a informacja
Program Festiwalu WUD Silesia 2024 dedykujemy uniwersalnym pytaniom o wiedzę, ale zadawanym „tu i teraz” w XXI wieku. W epoce przełomu społecznego wokół sztucznej inteligencji, gorących dyskusji na temat algorytmizacji naszego życia i wyłaniających się wyzwań związanych z bańkami informacyjnymi, deepfake’mi i wypieraniem człowieka z systemów wiedzy. Naszą intencją jest zaproszenie do rozmowy, która uwzględnia współczesny kontekst społeczny, kulturowy i akademicki.
Gdy przystąpiliśmy do budowania programu Festiwalu w pierwszej kolejności musieliśmy zmierzyć się z pewną oczywistą nieoczywistością: różnicą między „informacją” i „wiedzą”. W codziennych rozmowach często stosujemy te pojęcia wymiennie i w takim kontekście jest to drobny błąd, na który większość z nas nie zwraca uwagi. Gdy jednak pytamy o przekazywanie informacji oraz o przekazywanie wiedzy, są to dwa różne pytania (Stefanowicz, 2023). Pytania szczególnie ważne, gdy w cybernetycznych zapędach przyrównujemy przetwarzanie informacji przez algorytm do wiedzy kształtowanej w systemie poznawczym człowieka.
Za punkt wyjścia potraktujmy klasyczne rozumienie wiedzy – od Platona wiedza to „prawdziwe uzasadnione przekonanie”. Mamy tutaj 3 warunki: prawda (fakt), przekonanie „że to prawda” oraz uzasadnienie, które łączy jedno z drugim. Wyłania się od razu podmiot, który włada przekonaniem i uzasadnieniem. Informacja natomiast jest najściślej związana z pierwszym warunkiem. Gdy przekazujesz informację współpracownikom, możesz tylko przypuszczać, że ta informacja stanie się częścią ich systemu wiedzy – ktoś po drugiej stronie będzie przekonany o jej prawdziwości i będzie potrafił to uzasadnić.
Już w ramach tego banalnego przykładu możesz dostrzec jak ogromna jest różnica, gdy np. w dyskusji o społecznych konsekwencjach rozwoju sztucznej inteligencji odnosimy się do ludzkiej wiedzy, a nie do „przetwarzania informacji”. Ta różnica przenika wszystko, co jest pomiędzy ideą społeczeństwa wiedzy, a urzeczywistnieniem w postaci społeczeństwa informacyjnego (Truszkowska-Wojtkowiak, Wojtkowiak, 2008).
Dlaczego nie stajemy się społeczeństwem wiedzy?
Najpierw należałoby rozstrzygnąć czy dane społeczeństwo – np. polskie – posiada cechy, które opisywano jako charakterystyczne dla społeczeństwa wiedzy. Żaden badacz nie ma tutaj prostej odpowiedzi. Można jednoznacznie odpowiadać na pytania o dominujące sektory gospodarki (w społeczeństwie wiedzy miałby to być sektor usług, w nim sektor finansów i ubezpieczeń), ale o wiele trudniej udzielić odpowiedzi na pytania o to czy wiedza jest kluczowym czynnikiem rozwoju technologicznego, ekonomicznego i społecznego w Polsce. Wśród przedstawicieli nauk społecznych można spotkać się z poglądem, że społeczeństwo wiedzy stało się tylko kolejnym „pojęciem-wytrychem”, skutecznie wykorzystywanym przez polityków i urzędników do uzasadniania decyzji o budżetach na niepewne projekty społeczne (Lipski, 2014). Inni twierdzą, że to idea niedościgniona, daleka m.in. od realiów oświatowych, które na całym świecie w swej istocie wciąż kształtuje XIX-wieczna koncepcja szkoły publicznej (Truszkowska-Wojtkowiak, Wojtkowiak, 2008).
Warto jednak eksponować fakt, że w dobie hegemonii rozwiązań cyfrowych inaczej rozkładają się akcenty wokół roli jaką wiedza człowieka powinna spełniać w różnych obszarach. Cyfrowa rewolucja „dzieje się”, nikt nie czeka na problematyzowanie zagadnień wiedzy w społeczeństwie. Z tego też względu coraz rzadziej spotykamy się z narracją zakotwiczoną w wizji społeczeństwa, dla którego głównym punktem odniesienia jest właśnie wiedza; wizji w ramach której ważna jest wiedza nie tylko zinstytucjonalizowana, ale również wiedza budowana oddolnie – w społecznej partycypacji, przekazie międzypokoleniowym oraz w kulturach lokalnych.
Koniec teorii i inne wieszczenia
W 2008 roku Chris Anderson, redaktor naczelny miesięcznika „Wired” opublikował artykuł pod znamiennym tytułem „Koniec teorii: zalew danych sprawia, że metoda naukowa staje się przestarzała”. U progu tzw. „ery petabajtów” Anderson w krótkim wywodzie dementuje zasadność procesu, który dotąd uważaliśmy za najbardziej rzetelny sposób wytwarzania wiedzy – naukowego procesu badawczego (Stiegler, 2022). Na polemikę z całym tym tekstem można by poświęcić wielostronicowe eseje. Z tego względu tylko streszczę tutaj istotę jego tezy, którą można uznać za znamienny sygnał, że żyjemy w epoce w której informacja zaczyna „wygrywać” z wiedzą.
Chris Anderson pisał swój artykuł w momencie historycznym, gdy rozpoczynała się tzw. 3 faza Big Data; upowszechniająca się technologia mobilna przyczyniła się do skokowego przyrostu ilości danych „w chmurze”. Już wtedy można było przewidywać, że większość populacji stanie się niemal całodobowym użytkownikiem urządzeń cyfrowych, generując potężne ilości informacji dostępnych do przetworzenia. A skoro algorytmy mogą wykrywać wzorce „bezpośrednio” w danych, po co mielibyśmy w procesie naukowym testować hipotetyczne modele? Parafrazując słynne zdanie statystyka George’a Boxa, Anderson stwierdza: „Wszystkie modele są błędne i coraz częściej można odnieść sukces bez nich” (Anderson, 2008). Lekko i bez wahania autor artykułu oznajmia nam, że można wyeliminować to, co najbardziej charakterystyczne dla ludzkiego poznania – modele (a może całe reprezentacje?), które łączą różne elementy w naszą wiedzę o danym wycinku rzeczywistości. Można podejrzewać tego wieszcza ery informacji o wyznawanie jakiejś skrajnej odmiany naiwnego realizmu. Ale może w tym prostym wywodzie odsłania on przed nami najbardziej charakterystyczną cechę wypaczonej wizji społeczeństwa informacyjnego: jeśli dysponujemy odpowiednią technologią przetwarzania informacji, nie jest istotny ludzki podmiot poznania z całym jego niedoskonałym aparatem poznawczym.
Technologiczne podejście do wiedzy sprowadza ją bardzo blisko do definicji informacji. Warto uważnie przyglądać się temu jak świat IT wpływa na rozumienie i zoperacjonalizowanie pojęcia wiedzy – zwłaszcza w projektach o dużej skali wpływu społecznego.
Społeczeństwo zanurzone w informacji?
Od kilku lat furorę robią różne algorytmy “zliczania dystansu codziennego skrolowania” (scroll distance measure). Aplikacje, kalkulatory, serwisy – mogą pomóc nam sprawdzić ile (kilo)metrów treści przemierzamy w różnych okresach na swoich urządzeniach. Nie jest istotne czy przechodzimy przez te treści intencjonalnie czy bezwładnie płynąc ze strumieniem informacji.
Dla Jacka Dukaja człowiek współczesny jest wędrowcem przeżyć (Dukaj, 2019). Jego codzienna odyseja nie przecina obcych lądów. Może być liczona w kilometrach, ale przeskrolowanych ekranów, w tysiącach przerzuconych zakładek, godzinach przesłuchanych podcastów. Według Dukaja najwięcej czasu poświęcamy obecnie nie na poznawanie świata w tej nieprawdopodobnej obfitości, ale na… orientacji w tym co do poznania. Dlatego metafora społeczeństwa informacyjnego jest o wiele bardziej nośna; łatwiej w niej odnajdujemy odbicie nas samych płynących z wartkim nurtem informacyjnego potoku.
Mając we władaniu wspaniałe technologie teleinformatyczne chcielibyśmy wierzyć, że dyfuzja wiedzy w społeczeństwie jest możliwa – swobodne jej rozprzestrzenianie niczym kropli barwnika w płynie. W historii naszej cywilizacji rozprzestrzenianie wiedzy nigdy tak się nie odbywało i również teraz tak się nie stanie – ze względu na ograniczenia poznawcze człowieka, zwłaszcza skromne zasoby uwagi, które ostatnio również zostały urynkowione (tzw. attention economy).
Bogactwo wiedzy
Operowanie pojęciem wiedzy nie jest łatwe, ponieważ nie ma jednej uznanej definicji tego pojęcia (Stefanowicz, 2023). Ta różnorodność jest właściwością wiedzy i również źródłem jej witalności w naszej cywilizacji. To dzięki niezgodzie na narzucone granice wiedzy w danym okresie lub epoce człowiek mógł przekraczać limity, które dla większości były nie do wyobrażenia (por.: épistémè w rozumieniu Foucault). Trud, który podejmujemy próbując „uchwycić” wiedzę wzbogaca nas – nawet, jeśli za chwilę znów wyśliźnie się z ułożonych przez nas ram pojęcia.
Do tego bogactwa inaczej odnosi się cybernetyczna (mechanistyczna) wizja człowieka (Stiegler, 2022). Jest ona dziś tak powszechna – również w nauce, czego dowodzi status nauk kognitywnych i ich płodny mariaż z ekonomią i inżynierią oprogramowania – że nie zauważyliśmy, gdy stała się dla nas jednym z głównych punktów odniesienia. Nieuchwytność wiedzy zapakowaliśmy w czarne skrzynki i skupiliśmy się na tym, jakie informacje są na wejściu i wyjściu tego dziwnego systemu jakim jest jednostka ludzka.
Zawężając się do informacji z łatwością przechodzimy do zagadnień optymalizacji i wycinkowej analizy procesów. Takie podejście ma wiele zalet, zwłaszcza we współczesnym ujęciu ekonomicznym. Oddalam nas natomiast od perspektywy “ludzkiej”, czyli wiedzy, której główną rolą jest wzbogacanie jednostek i społeczeństw (homo doctus in se semper divitias habet). W tym miejscu rysuje się współczesny kontekst do zadawania uniwersalnych pytań o wiedzę.
Bibliografia
- Anderson C., “The End of Theory: The Data Deluge Makes the Scientific Method Obsolete”, San Francisco 2008
- Dukaj J., Po piśmie, Kraków 2019
- Lipski A., Co wiemy o “społeczeństwie wiedzy”? Studia Ekonomiczne. 2014;(167):116-126.
- Stefanowicz B., Informacja. Wiedza. Mądrość, Warszawa 2023
- Stiegler B., Ergon w erze antropocenu i nowe pytanie o bogactwo tłum. M. Krzykawski, Er(r)go. Teoria–Literatura–Kultura, Nr / No. 44 (1/2022)
- Truszkowska-Wojtkowiak M., Wojtkowiak J. Społeczeństwo informacyjne. Pytania o tożsamość, wiedzę i edukację, Gdańsk 2008